Wszystko się układa

     Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie ostatni rok był pełen wyzwań. Jak już pisałam na Fb, mam wrażenie, że tak naprawdę jest stała wyzwań. Taki ruch jednostajnie przyspieszony. Nie zdążyłam odpocząć i poukładać się po jednym a pojawiało się następne. Za każdym jednak razem coraz szybciej dochodziłam do tego, że zamartwianie się nic mi nie pomaga i stało się faktycznie takim sposobem na życie. Jeszcze nie wiadomo do końca czy coś się wydaży czy nie a już wewnętrzny imperatyw mówił: zrób coś, działaj, zmieniaj, nie czekaj, nie zdążysz.  Takie leczenie zanim postawisz diagnozę. Ale to nic nie daje poza dodatkowym stresem.
    Postanowiłam raz na zawsze pożegnać sie ze schematem działania: zamartwianie się sposobem na życie a zamienić je na wszystko sie układa. Zaakceptować fakt, że życie jest pełne wyzwań dopóki tego chcemy i nie uświadomimy sobie, że może wyglądać inaczej. A nawet wtedy , kiedy ty już sobie to uświadomisz i przestaniesz kreować dramaty, są inni wokół Ciebie, Twoi bliscy. I oni jeszcze te dramaty będą kręcić. Jak długo? Tak długo dopóki się nie zmęczą. Dobra wiadomość jest taka, że jeśli Ty uświadomisz sobie, że można inaczej i będziesz tak postępować. Inni dostrzegą to w końcu. Na początku pomyślą o Tobie, świr, ciekawe jak długo tak wytrzyma. Potem będą z Tobą walczyć i udowadniać, że nie masz racji.  Ale jeśli Ty będziesz konsekwentny w swoim sposobie życia, w końcu też tak zechcą. Bo energia działa poprzez samokopiowanie, tyle, że ktoś musi te nowe wzorce ustalić. Tyle, że nam nie powinno chodzić o uzdrawianie i leczenie innych, cgoćby najbliższych, bo każdy jest kowalem swojego losu i musi zrobic to dla siebie sam.
     W tym momencie ważne, żeby przypominać sobie i innym, że życie i zmiana jest procesem. Nie dzieje sie to natychmiast, jest wielopoziomowe i na wielu płaszczyznach. W wielu strefach życia. Takie nitki z lewej strony tkaniny. Wydaje się, że tworzą jeden wielki bałagan. Ale jest prawa strona, której jeszcze nie dostrzegasz. Dobrego dnia.

    A więc spokojnie. Ale jak to zrobić? Tak zwyczajnie:
1. Byc uważnym . Wiedzieć co się w danym momencie czuje i nazwać to.
2. Uświadomić sobie, że jest to umysł. Panikujący, robiący widły z igły, umysł. Wyolbrzymiający.
3. Wdech i z wydechem wypuścić to napięcie i emocje.
4. To nie inni są winni tego co czujesz, a czego tak bardzo nie chcesz czuć. Oni tylko dotykają swoim postępowaniem czy słowem rany, którą nosisz w sobie lub starych , błędnych przekonań.
5. Nie oczekiwać, że inni będą tacy spokojni, prawi i szczerzy jak Ty. Czasami z pewnymi ludźmi musisz zagrać ich bronią. Potraktować ich tak jak oni Ciebie potraktowali.
6. Zdać sobie sprawę, że poprzez zamartwianie się potęgujesz problemy. Będą one przez to później rozwiązane i w sposób taki jaki podpowie Ci umysł - a on  bazuje na starym. Serce jest Zarządzającym. Mówisz, że ono jest głupie i naiwne? Nie. Ono jest szczere, pełne obfitości . A rozwiązanie ma być najlepsze dla Ciebie i dla wszystkich zainteresowanych osób i będzie, jesli na nie pozwolisz, choć często wykracza poza to co wyobrażalne.
7. Zmniejszyć ilość kofeiny i ostrych przypraw, które działają pobudzająco. Znaleźć swoją metodę wyciszania i uspokajania.
8.Oddychać.
9. Śmiać się całym sobą, nawet na poczatku na siłę.
10. Dostrzec paradoks sytuacji i życia, które jest ich pełen. I śmiać się. Minimum 10 minut dziennie.

Wszystko samo do Ciebie przyjdzie, a to co przychodzi jest właściwe, choć być może nie zdajesz sobie z tego sprawy.




Komentarze