Dwa bieguny zaufania sobie.

Jedni chcą się ukryć, zniknąć, stać się niewidzialni dla innych, dla świata  dla siebie. Drudzy czują parcie i presję zaistnienia w społeczności lokalnej  tematycznej, internetowej ale coś ich hamuje, powstrzymuje i blokuje lub poprostu życia po swojemu i na swój sposób. Oba zjawiska stanowią przeciwstawne bieguny tego samego, a mianowicie braku zaufania do siebie, sobie i swojej prawdy.
    To nie jest czas na ukrywanie się,  bycie biernym i płynięcie z prądem tłumu czy podporządkowanie się. To jest czas ujawniania się i pozwolenia sobie zaistnienia i wyrażania siebie. Pozwolenia sobie życia po swojemu i bycia w tym stanowczym i zdecydowanym. Poblokowaliśmy się, gdyż dotychczas świadomość zbiorowa źle reagowała na odmienność, inną jakość i poglądy. I nadal będą tacy  ale w ciszy nie rozwiązuje się konfliktów. Czas wyjść i pozwolić sobie wyrażać siebie. Nie powielać i udostępniać poglądów innych. Tworzyć samemu, choćby nie wiem jak błahe i bezwartościowe wydawało ci się to co masz do powiedzenia i zaprezentowania. Choćby nie wiem jak sprzeczne z innymi i otoczeniem, żyć po swojemu i być temu wierną. 
    A swoją stroną  czy wiecie, że aby coś zaistniało, zmaterializowało się czy mówiąc po ludzku stało się, najpierw musi zadziać się na poziomie energetycznym? I chciałabym tu po pierwsze zdjąć ciężar z myśli i słów, bo to nie myśli i nie słowa tworzą naszą rzeczywistość a wiara w takie przekonanie powoduje jedynie strach przed myśleniem i własnymi myślami i wypowiadane się, bo a nuż tak się stanie. Ile różnych myśli mamy w ciągu dnia, tygodnia, miesiąca, roku? Ile z nich się zadziało czy inaczej spełniło? Ile słów wypowiadamy w tym samym czasie  do innych, do siebie, w emocjach i bez. Ile z nich zaistniało czy spełniło się? A no właśnie. Kiedyś przyszła rozbita klientka, bo jej syn powiedział do brata, że go zabije. Młodzież. Ale czy to stanowi o zamiarze dokonania czegoś czy tylko o stanie emocjonalnym danej osoby, danego dnia i najczęściej w reakcji na sytuację. Zapytałam czy ma takie myśli, że ma ochotę wyrzucić swoje dzieci przez okno albo dać im porządne lanie? Oczywiście, że tak i przyzna to każdy rodzic, bo mamy i to nie raz i nie sporadycznie (ci co się boją swoich myśli nazywają, że mają ich dosyć 😉). Pytanie brzmi czy tak robimy, mało tego czy te myśli świadczą o zamiarze zrobienia tego czy o naszym stanie emocjonalnym w danej sytuacji? A no właśnie  a więc do sedna.
     To nasza wiara w siebie, w swoją prawdę, przekonania i swoje czucie (odróżnić od emocji bo to nie to samo) powoduje, że pewne rzeczy wydarzają się a pewne nie. Energia jest neutralna i ma zadanie nam służyć czyli spełniać nasze pragnienia. I tu pojawia się zaufanie sobie i do siebie, ponieważ kiedy my wątpimy w siebie, swoje możliwości i zdolności, ona w ten sposób zadziała, kiedy my nie wierzymy w siebie ona tak zadziała i zrobi to przez innych ludzi, a wtedy my zwątpimy jeszcze bardziej. Po co tak się dzieje? Aby w siebie uwierzyć i zaufać sobie i swoim kreacjom, pozwolić sobie i im zaistnieć bez żadnych wątpliwości. Tylko my sami dla siebie możemy to zrobić. Przestać jechać na pierwszym biegu a jak wrzucimy drugi to od razu wsteczny. Pozwolić sobie być, żyć  wyrażać się. Uwierzyć, że jesteśmy wartościowi i to co robimy jest dobre i wartościowe. Jeśli wątpisz w to co robisz w rodzinie, w swoje decyzje, w sens tego, twoje dzieci i partner/ka, pracownicy czy szef też zwątpią. Jeśli ty robisz coś ale w środku czujesz bunt i opór  oni też się zbuntują i będą stawiali opór. 
     Jedna kwestia wymaga uwagi i podkreślenia. Tak jak nikt nie może zrobić tego za nas  tak my nie możemy zrobić tego za kogoś lub dla kogoś. Możemy wspierać i rozmawiać, tłumaczyć ale nie za dużo. Każdy musi dokonać tego sam dla siebie. I nie próbuj zmieniać świadomości zbiorowej bo nie dzieje się to tak jak myślisz. Nie zmienisz partii i polityków ani innych ludzi, bo to są ich wybory i oni w nie wierzą. Świadomość zbiorową tworzy świadomość jednostek. Nie jest moim ani twoim zadaniem ich zmieniać a szanować ich drogę rozwoju i ich wybory. Natomiast zmiany już się dzieją i to widać,  choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest więcej chaosu i bałaganu. Pracuj ze sobą.
    I jeszcze parę słów na temat prób bycia niewidzialną, zniknięcia. Daj sobie prawo do odpoczynku od rozwoju i zmian, do zjechania na parking. Tyle, że parking nie jest miejscem do życia a jedynie do chwilowej przerwy w podróży jaką w tym wypadku jest życie. Pomimo, że zapewne boisz się zmian jakie chcesz wprowadzić w swoje życie wiedz, że są one dobre i nie muszą przebiegać w rewolucyjny i dramatyczny sposób. A im bardziej próbujesz je zatrzymać tym bardziej one napierają na Ciebie i stąd wewnętrzny konflikt, który przekłada się na zewnętrzne sytuacje i Twoje zdrowie. Zaufaj sobie i bądź klarowna w tym czego pragniesz. Tyle, że nie dziw się i jeśli pragniesz zmian to ich oczekuj. Jeśli CHCESZ np. zmienić pracę  i jest to ogromne pragnienie. Jeśli nie zaczniesz czegoś robić w tym kierunku  to w końcu Cię z niej wyrzucą albo rozwiążą stanowisko lub zakład. Może lepiej zacząć zdobywać jakieś umiejętności i rozglądać się za nową pracą?
     I tak to jest? Jak? Znaczy dobrze i w porządku. Życie to proces rozwoju. I choć nie mamy wpływu na innych a ich decyzję wpływają na nas i nasze życie, to my decydujemy czy zareagujemy czy nie i ewentualnie w jaki sposób. Jeszcze powieje do jutra🤯. Ale jeden wiatr w polu gnał, drugi wiatr w sądzie grał.... Jednych wytrzepie innych popieści, zależy od sposobu widzenia. Trzymajcie się ciepło.


Komentarze