Szaro, deszczowy, ponuro. Wstać się nie chce, a tu dziecko truje dupę, że do babci. Dobre i to, sobie myślę. Ale humor jak to humor, deszczowy. Może kawka i pyszne śniadanko pomogą? Były pyszne, ale jednak nie pomogły.
Aż otworzyłam lodówkę i zobaczyłam rozbryzgane flaki w sosie pomidorowym po całej lodówce z zawartością z górnej półki. Zamknęłam ją w cholerę, ale nie zniknęła. Doszło do mnie patrząc na ambitną bajkę o bobie kanciastoportym, że przecież prawie nigdy nie jest aż tak źle jak nam się wydaje. To wyolbrzymianie to kolejna umiejętność umysłu i natura ludzka. O nie! Ja mam dość narzekania, jeczenia i wyobrażania sobie najczarneijszych scenariuszy, więc stwierdziłam, że takie sprzątanie wymaga odpowiedniej oprawy.
I jak Wam się podoba mój fartuszek? Niestety narzekanie na rodzinę i jak ja to za wszystkich muszę robić się nie udało. Sprzątnięcie lodówki poszło nad wyraz szybko, a małżonek przyjechał i odkurzył cały dom. No i jak tu być niezadowoloną 😩😞😜?
Komentarze
Prześlij komentarz