Proces twórczy- proces życia

    Jestem artystką, twórcą, tak jak Wy! Już słyszę od tych, którzy mnie znają, ale Ty zawsze byłaś uzdolniona.  Nie. Ja zawsze nie widziałam ograniczeń. Jeśli trzeba było nauczyłam się robić plakaty i bannery na komputerze, trzeba i chcę to maluję. Nie ma dla mnie ograniczeń.  Uczę się metodą prób, doświadczam. Chcę to słucham rad ale najczęściej tak jak większość: Nie słucham.  

    Teraz opiszę mój proces tworzenia i przekładam go na codzienne doświadczanie życia.  Raz szybciej raz wolniej ale jednak 😁.

1. Przestaję próbować cokolwiek rozumieć.  I to co czytam i oglądam i to co wydarza się mnie lub moim bliskim. Zamiast tego stwierdzam, że to coś jest i otwieram się na to. Nie rozumiem i jest dobrze. Zazwyczaj czytam dalej bo we właściwym czasie doświadczę tego. Takie jest moje zdanie a czasami przestaję czytać i przechodzę na doświadczanie chwili obecnej. 
2. Jestem obecna tu i teraz i jestem wielowymiarowa. Wiem, że to popularne stwierdzenia ostatnimi czasy ale też widzę jak niewielu z Was jest faktycznie obecnych tu i teraz o wielowymiarowosci nie wspominam 😉.  Większość zamartwia się tym co będzie albo rozpamiętuje co było. Sprawdzam teorię w praktyce i jak tylko wybiegam w przód lub w tył przywołuję się do porządku.  Wszystko było dobrze na daną chwilę a przyszłości jeszcze nie ma więc po co się martwić?
3. A więc tworzę każdego dnia. Albo czuję w środku, że dzisiaj i to w najbliższym czasie chcę jechać czy to do hurtowni wełny czy do hurtowni tkanin lub przeglądam w internecie.Jeśli nie jesteśmy obecni tu i teraz i skupieni na tej chwili to nie ma miejsca na czucie, na intuicję, na tworzenie. Zawalony umysł i chaos związanych z tym emocji powodują, że nie słyszysz głosu swojej duszy, swojej pasji, swojej ukrytej artystki. A więc jeśli mam jechać to jadę. Poczułam raz chęć pocwiczenia jogi w hamakach.  Tak chciałam sobie polatać.  Oczywiście stare nawyki weszły.  Po co teraz.  Zrób popołudniu zajęcia dla ludzi na hamakach. No dobra poczekam. I co? I nic. Dosłownie , a dokładniej zaczęło padać  i nici z hamaków bo są na dworze. A więc tu i teraz.  Nie potem, nie jutro, nie popołudniu. 
4. Poddaję się i nie wymuszamam efektów końcowych.   W większości noszę projekt w sobie, albo w postaci kolorów albo kształt lub czucie jak płaszcz lub sukienka, ale pozwalam sobie płynąć.  Tak było i w tym przypadku.  
    Poczułam w sobie Marakesz z tym pięknym turkusem i pomarańczą.  Turkus jaskrawy, wyraźny.  W rozmowie z koleżanką, ona dodała: No, i ten przygaszony pomarańcz.  I z tymi kolorami jechałam do hurtowni.  Ale będąc na miejscu, po wyszukaniu turkusu i pomarańczu zachciało mi się koloru gorzkiej czekolady  w połączeniu z beżem ze złotą nitką.  A więc kupiłam. 
    Nie wymuszam, nie planuję.  I tak pomarańczowo  turkusowe prostokąty dziergam kilka dni. Jaki wzór? Jaki mi przyjdzie do głowy, jaki zobaczę.  Czasami pruję i robię jeszcze raz , metodą prób ale najczęściej to co wychodzi przechodzi moje oczekiwania. W tym czasie tworzę kolorowe rozetki na szydełku do innego projektu, noszę już w sobie czekoladowo- beżowy koc i czerwony płaszcz ponczo. Oczywiście zajmuję się domem, dziećmi i mężem.  Piszę . Żyję. Płacę rachunki i pielęgnuję ogród.  Ćwiczę i prowadzę zajęcia.  Odpoczywam i maluję paznokcie 😊. 
    No więc dziergam te turkusy z pomarańczą i zadaję sobie pytanie: co z tego będzie? Ponczo czy koc? Uświadamiam sobie, że czas dokonać wyboru. I zostawiam tą myśl. Nie myślę non stop co mam zrobić. Co to będzie?  Skupiam się na tym co robię teraz. Dziergam? To liczę oczka . Rozładowuję zmywarkę to układam talerze i kubki.  Po prostu. Samo przyjdzie.
   I co? I za dwa dni zobaczyłam sweterek do poprucia i w tym momencie już wiedziałam.  To będzie pomarańczowo turkusowy jesienny sweter. Prostokąty same zaczęły się układać a ja je zszywam.  Poddaję się chwili, pozwalam żeby się działo. 
Niczemu się nie przeciwstawiam. Jeden kwadrat krótszy? Dzianina się dopasowuje a zresztą jakie to ma znaczenie.

Niczemu się nie przeciwstawiam. 
Z niczym nie walczę!
Niczego się nie trzymam.

Ps. Także w życiu. Przestań rozumieć zacznij czuć. 

Mądrość jest nauką odczuwania, wiedza jest nabyta. Wiedza dzieli, rozdrabnia, porównuje, analizuje, ocenia. Mądrość dąży do połączenia, syntezuje, harmonijnie współdziała . Wiedza rożnicuje, mądrość łączy.  Mądrość to synteza przeciwieństw pozornie niemożliwych do połączenia. Przykład z życia. 
    Moja starsza córka.  3 z angielskiego.  Co tydzień prywatne lekcje a efektów nie widać.  Aż tu dwa miesiące temu wybucha fascynacja zespołem 5 Second of summer.  Non stop słucha muzyki, portale społecznościowe.  Czyta . Zespół. Mało co schodzi do nas.  No więc my rodzice wg. starych zasad. Ściągamy ją do nas, wyszukujemy co zrobić żeby ją odciągnąć od telefonu. Bo to zło.  Otóż w ciągu 2 miesięcy dokonała takiego postępu w języku angielskim łącznie ze swobodą mówienia. I nie mam zamiaru jej odpytywać tak jak robią to starej daty nauczyciele bo ja to widzę.  To się dzieje.  I sama zaczęła pomagać w domu i chce spędzać z nami czas. Bo zaakceptowalismy, że telefon i portale społecznościowe są.  Ani dobre ani złe, zależy do czego się je wykorzystuje. Angielski stał się potrzebny? To się nauczyła.  Sama.

Efekt końcowy  pokaż

Komentarze